Największe społeczne kłamstwa? „Wystarczy być dobrym człowiekiem”, „Nie możesz się zmienić”, „Masz jeszcze dużo czasu”.
Otóż nie wystarczy być dobrym człowiekiem i mieć tylko złudzenie swojej wieczności. Zrozumiesz to kiedy pójdziesz kiedyś na urodziny swojej trzydziestoletniej koleżanki, która będzie płakać na balkonie, bo miała mieć jeszcze tyle czasu przed sobą, a zamiast niego ma tylko szafę pełną ubrań z nieodpiętymi metkami, których nie ma okazji na siebie włożyć.
Setki razy słyszałem, że liceum to najlepszy etap w życiu. Serio? Jeśli czasy kiedy masz pryszcze, nie zarabiasz pieniędzy, wozisz kanapki w plecaku, a tempo życia wyznaczają sprawdziany z wiedzy której nie wykorzystasz, są lepsze od dorosłego życia, to obawiam się, że sorry – ale coś porządnie skopałeś. Zwykle tym czymś są lata studiów, pierwszych doświadczeń zawodowych, podróży i związków.
Lot skoczka narciarskiego zależy od tego jak wybije się z progu. Od kilku prostych rzeczy, które zrobisz mając dwadzieścia czy dwadzieścia kilka lat zależy to w jakim miejscu i z kim obok siebie, będziesz się budzić mając trzydzieści, czterdzieści czy pięćdziesiąt lat.
Głowa mnie boli, gdy myślę o tym, ilu rzeczy nie zrobiłem, bo bałem się jak to zostanie odebrane przez otoczenie. Lęk przed negatywnymi opiniami innych jest niewiarygodnie blokujący i kompletnie idiotyczny, przy czym o tym drugim dowiadujesz się dużo, dużo później. Gdy dziś patrzę na osoby, które w gimnazjum szydziły z tego, że założyłem bloga, widzę, że są dokładnie w tym samym miejscu, co wtedy. Czyli nigdzie. Pracują za karę, w zawodach, których nie lubią, przeklinają poniedziałki i błogosławią piątki. Nie zrobiły nic, co dałoby im prawo do demotywowania mnie przy realizacji swoich pomysłów, a mimo to im na to pozwalałem.
Czy dziś przeżywam to, że ktoś 5 lat temu mnie wyśmiał? W ogóle. Czy byłbym dużo dalej, gdybym wcześniej „zaryzykował”, że komuś może się nie spodobać to co robię? Na pewno.
Osobiście zalecam Ci zbudowanie i realizację marzeń na wzór tego, co ja robię i pokazuję tutaj. Wtedy będzie Ci o wiele łatwiej realizować swoje cele.
Jeżeli chcesz przebiec maraton z dobrym wynikiem musisz najpierw zacząć. Pierwszym krokiem będzie przebiegnięcie 10 km. Drugim – półmaratonu, a trzecim – maratonu. W taki sposób ułatwiasz sobie ich zdobycie – rozbijając cele na mniejsze zadania. Każdy krok daje dużo radości, gdy jeszcze dodatkowo wręczysz sobie ciekawą nagrodę.
Z moich obserwacji wynika, że poza nielicznymi osobami, które wiedzą czego chcą, są trzy typy ludzi:
1) Ci, którzy wiedzą co lubią, ale tego nie robią, bo jest tych rzeczy za dużo, żeby wybrać jedną.
2) Ci, którzy nie mają pojęcia kim są i czego chcą. Liczą na to, że kiedyś ich olśni.
3) Ci, którzy wiedzą czego chcą, ale robią to co wypada, dlatego nienawidzą medycyny, ale studiują ją, żeby Mama była z nich dumna.
W każdym z tych trzech przypadków jest jedno rozwiązanie – wstań i próbuj tak wielu rzeczy jak tylko możesz, zamiast mówić: „Eee, nie umiem. Nie będę tam się pchać”.
Wiesz co jest smutniejsze od widoku trzydziestolatka, który nie wie czego chce? Widok trzydziestopięciolatka, który nie wie czego chce.
Nie po to, żeby przybić piąteczkę, ale po to, żeby poszerzyć swoje horyzonty. Wszyscy jesteśmy ograniczeni przez swoje przekonania i osoby, które mamy dookoła. Pomyśl o najlepiej zarabiającej osobie w swoim otoczeniu. Założę się, że ty zarabiasz od niej sporo mniej. Założę się też, że wynika to z tego, że:
a) Nie znasz bogatszych osób niż ona.
b) Ona zna dużo bogatsze osoby od siebie.
Poznając je, uświadamiasz sobie, że ograniczenia masz przede wszystkim w swojej głowie, zmieniasz perspektywę i przez samo przebywanie z nimi nabywasz umiejętności, których nigdy się samodzielnie nie nauczysz.
Nieważne czy ma się cel, żeby mieć cieplutką posadkę w biurowcu, czy też chcesz spędzić pół życia na lotniskach latając podpisywać opasłe umowy, ale powinno zacząć się od czegoś swojego, a nie od biegania z CV. Masz czas, masz możliwości, więc testuj. Zawsze będziesz miał czas, żeby pójść na etat, a własna działalność uczy Cię bycia lepszym człowiekiem. Im więcej zarabiasz, tym lepszy jesteś. Robiąc to uczysz się odpowiedzialności, organizacji, zarządzania czasem, negocjacji, dotrzymywania zobowiązań. Tu nie da się powiedzieć rano: „Jeszcze pięć minut”. Nie można marudzić, żalić się i jęczeć: „Mam zły dzień”. Idziesz i robisz swoje, bo tym zajmują się profesjonaliści.
Zarabiaj pieniądze, bo to jedna z najlepszych rzeczy, jaką możesz zrobić dla swojej przyszłości. Pieniądze są dobre. Jeśli ktoś Ci mówi, że jest inaczej - to nigdy ich nie miał. Potwierdzają to badania, według których dla Polaków jest to najważniejszy element świadczący o udanym życiu. Jeśli masz pieniądze, to znaczy, że musisz znać się na tym co robisz. Dzięki nim możesz mieć pozytywny wkład w życie innych osób, chociażby pomagając im spełniać marzenia, inwestując w ich pomysły, zakupując lekarstwa czy inne przywileje.
Same pieniądze szczęścia nie dają, ale bez nich droga do zadowolenia jest znacznie trudniejsza.
Później tego już nie zrobisz. Ja muszę się za to ostro zabrać.
Naucz się wytrwałości, wstawania kiedy dzwoni budzik, a nie pięć minut później, ambicji, wiary w siebie, posiadania gdzieś opinii innych, charyzmy, pozytywnego nastawienia, proaktywności. Spróbuj medytacji, afirmacji, wizualizacji, wczesnego wstawania i czytania książek. Za jakiś czas napiszę o tym notkę - dlaczego warto.
Wielkie projekty wykładają się na małych brakach w osobowości. Brakach, które właśnie wymieniłem. Nie ma też nic lepszego dla własnej samooceny od pokonania swoich wymówek.
Poznaj inną kulturę, zobacz jak myśli się w innych miejscach. Przyzwyczaj się do tego, że świat jest mały, wszędzie jest dużo możliwości i równie wiele osób, które chętnie zostaną Twoimi przyjaciółmi.
Po trzydziestce już tak łatwo nie zrobisz kaloryfera na brzuchu. Nie zrzucisz tak łatwo zbędnych kilogramów. Pewnie nawet nie zmienisz stylu ubierania się. Niemal na pewno nie zaczniesz regularnie uprawiać jakiegoś sportu i staniesz się w nim dobry.
Za to są duże szanse, że jeśli zaczniesz robić to teraz to po trzydziestce wciąż będziesz uprawiać sport, będziesz zdrowszy i będziesz dobrze wyglądał.
Rób to chociaż 10 minut dziennie. Zobaczysz, zadbanie o ten nawyk i dodanie go do stałego elementu poranka czy innej pory dnia sprawi, że poczujesz się o niebo lepiej - a i ciało za kilkanaście lub kilkadziesiąt lat Ci podziękuje.
Kiedy mój ojciec był w moim wieku, była jeszcze komuna i nie dość, że nikt nie wiedział jak zbić miliony to nawet nie miał takiej możliwości. Dzisiaj każdy może, nie każdemu chce się dowiedzieć jak i niemal nikomu nie chce ruszyć się tyłka. Nawet jeśli nie chcesz być drugim Kulczykiem to będąc między dwudziestką, a trzydziestką powinieneś umieć zarządzać budżetem, planować wydatki, bezpiecznie inwestować i posiadać co najmniej 40 tys. zł. Nie dlatego, że tak mówię, ale dlatego, że kiedyś nudzi się wynajmowanie małego pokoju, a jeśli nie umiesz odłożyć lub szybko zarobić takiej kwoty to nie stać Cię na zaciąganie kredytu hipotecznego.
Najgorsza rzecz jaką można zrobić to być mało popularną osobą, ale na domówce rozmawiać tylko ze swoimi przyjaciółmi i powtarzać im: „Tylko wy mnie rozumiecie” jakby to był komplement. Byłby nim gdyby miało się w telefonie pięćdziesiąt osób, które na pewno przyjechałyby do ciebie gdybyś leżał w szpitalu. To są jedyne osoby, które by to zrobiły.
Kontakty to najmniej doceniany element życia. Ludzie spędzają pięć lat ucząc się czegoś, z czego prawdopodobnie nie skorzystają, a potrafią przez cały rok nie poświęcić nawet dnia na naukę lepszej komunikacji i rozwijanie kompetencji miękkich.
Tymczasem:
- statystycznie grupowa decyzja jest prawie zawsze lepsza niż decyzja jednostki,
- ilość znajomych przekłada się na ilość zarabianych pieniędzy,
- to nie zamożność poprawia jakość życia. Za jakość życia odpowiada jakość posiadanych relacji z innymi,
- większość ludzi wchodzi w związki małżeńskie z osobami z ich otoczenia,
- jeśli nawet dzieli Ciebie sześć uścisków dłoni od dowolnej osoby na świecie, to jeśli jesteś mało znany i lubiany to nikt Twojego uścisku nie przekaże dalej,
- to od umiejętności bycia z ludźmi, a nie od dyplomu wyższej uczelni zależy to jak będziesz czuł się w pracy, jakie będziesz miał relacje z własnymi dziećmi i czy jak zepsuje się tobie samochód to przyjedzie po ciebie tyle osób, że będziecie jechać sznurkiem jak orszak weselny.